Trzej Krolowie przywiezli w darze dla narciarzy wiecej sniegu i mozna ruszyc na narty. Dzisiaj wersja dla mniej wytrenowanych - z wykorzystaniem komunikacji miejskiej. Start 10,40 z parkingu przed Villa Marta i zjazd do przystanku autobusowego. Jestem o 10,48 i musze czekac 10 minut na autobus. Ruszamy o 11,02 i o 11,20 wysiadam przy PKP Szklarska Poreba Gorna. Juz o 11,28 ruszam czeskim pociagiem do Jakuszyc. Bilet u konduktorki po 2,50 PLN. 0 11,45 przypinam narty na Polanie Jakuszyckiej i ruszam na Samolot. Trasa dobrze zrobiona, tory twarde i szybkie. Z Samolotu skrecam w Volvo, zeby ominac lezacych na stromym zjezdzie. Po chwili jestem na Orlu. Tu pieknie pachnie grzanym winem ale nie zatrzymuje sie, zeby nie ostygnac - a kolejka az na zewnatrz schroniska. W strone Chatki Gorzystow trasa nieprzygotowana. Jest tylko jeden slad po innych narciarzach ale jedzie sie fajnie. Dojezdzam do Izerskiej Laki i zaczyna dmuchac wiatr. Widocznosc slaba ale sa slupki. W oddali majaczy zarys schroniska. Przejezdzam obok i zaczynam podbieg 3,5 km na Drwale. Idzie fajnie bo droga ubita przez wehikul gasienicowy zarzadcy schroniska. Mijam rozjazd na Stog i zaczynam 7 km zjazdu do domu. W uszach szum wiatru, w oczach igielki lodu spadajacego z drzew. Od agrafki koniec ubitej drogi - dziewiczy szlak ale zmrozony na powierzchni, wiec sie nie zapadam. Dojezdzam do Konskiego Zakretu ,gdzie skrecam na swoja ulice. Na skraju lasu snieg wydmuchany wiec dla bezpieczenstwa zdejmuje narty i ostatnie 200 metrow juz na nogach. Po drodze wyplaszam stado saren - jeden koziolek i 5 saren. Czas w domu 14,25. Szkoda ze tak krotko.
15 sierpnia wyjezdzamy samochodem do Kopalni Sw Jan w Krobicy. Zwiedzania nie ma bo jest poniedzialek a muzeum jest czynne od czwartku do niedzieli. Przejscie lasku przy kopalni dowodzi, ze grzybow jest w brod. Podjezdzamy autem pod szczyt Kotla i parkujemy przy ruinach schroniska. Stad ruszamy lasem w kierunku Sepiej Gory. Poczatkowo ladny las swierkowy - sporo podgrzybkow, w wiekszosci zamieszkalych przez robaki. Zmieniamy las na brzezinke i to jest strzal w dziesiatke. Wsrod jagod czerwienia sie kozaki jak na wystawie. Napelniamy koszyki i dochodzimy do Bialego Kamienia.Tam podziwiamy panorame Swieradowa i jelenim tropem schodzimy w kierunku "Hotel pod Jeleniem". Po drodze zatrzymujemy sie przy skalkach Zofii. Nastepuje refleksja o zniszczeniach powojennych w Gorach Izerskich i ruszamy dalej w dol. Po podgrzybki juz sie nie schylamy. Krotko przed koncem lasu trafiamy na stanowisko borowikow - okolo 10 sztuk. Dopelniamy koszyki i docieramy do Villa Marta, gdzie czekaja juz pierogi z jagodami ( kupione u pani w Chromcu).
14 sierpnia 2016 nadszedl planowany od dawna dzien wyprawy rowerowej do zrodel Nysy Luzyckiej. Pogoda dobra. Startujemy o 9,00. Czas powrotu szacujemy na 18,00 a odleglosc na ca 70 km. Grupa 5 osobowa. Do Drwali idzie dobrze. Ta, czekamy kwadrans na Michala, ktory zapedzil sie do Chatki i musial wracac pod gore. Granice przekraczamy "zielonym szlakiem" pod Smrekiem. Dalej po nowym asfalcie do Smedavy - nie robimy pauzy tylko od razu ruszamy na Knajpe ( jest to nazwa kiosku spozywczego). Po drodze krotki odpoczynek przy bunkrze czechoslowackim z lat 1937-38. Wypijamy Kasztelana z puszki i jedziemy dalej. Mijamy knajpe i nastepuje szalenczy zjazd dolina Jedlovej. 7 km ostro w dol. Hamulce plona i wydzielaja nieprzyjemna won. Rezygnujemy z ogladania wodospadu Jedlovej, zeby nie chodzic po krzakach z rowerem na plecach. W Josefovym Dole jedziemy dalej w dol wzdluz rzeki Kamenicy. Mijamy Tanvaldsky Spicak i dojezdzamy do Smrzovki. Tu profil trasy sie zmienia i musimy wciagnac sie 5 km do zrodla Nysy. Strumyczek nie robi imponujacego wrazenia ale robimy foto i mamy zaliczony cel wycieczki. Wracamy przez Horni Maxov, zeby zjesc cos w restauracji u Tonicka. Czesi nie akceptuja kart platniczych - problem. Ratuje nas Ania . Ma 700 KCZ i sponsoruje flaczki z pilznerem. Jedziemy dalej do Josefovego Dolu i tu podpychamy pod Marianskohorke Boudy. W zrodelku uzupelniamy bidony i zjezdzamy do poruhanej prehrady czyli zniszczonej zapory na Bilej Desne. Podjezdzamy na Zeleny Vrch i przez Promenadni zjezdzamy do Jizerky.Wzmacniamy sie piwkiem i racuchami z jagodami. Zauwazamy, ze na liczniku jest wlasnie planowanych 70 km. Ruszamy do Orla i przez Chatke do Villa Marta. Na liczniku 85 km a na zegarze 19,00. Cel zostal osiagniety przy pieknej pogodzie i w dobrej kondycji. Hamulce zjechane na zero - wymieniamy i konczymy wyprawe.
W sobote 9 stycznia 2016 druzyna Villa Marta podjela kolejne zadanie. Celem jest odnalezienie miejsca na Izerskich Torfowiskach, gdzie w 1813, podczas wojen napoleonskich, utonal w bagnie dwuosobowy patrol kozacki. Miejsce to jest oznaczone drewnianym krzyzem z mosiezna tabliczka.Polozone jest po czeskiej stronie granicy, nad rzeka Izera, w jej gornym biegu, tuz przed granica z rezerwatem scislym. Probowalismy znalezc te krzyze latem w skladzie dwuosobowym ale bez powodzenia - opis dojscia byl sprzed kilku lat. W miedzyczasie las urosl, punktow charakterystycznych brak.Dzis jestesmy wieksza grupa, mamy zdjecia z satelity oraz namiar GPS. W razie problemow pojdziemy tyraliera i musi sie znalezc.
Pogoda sprzyja. Lekki mroz, bezwietrznie, slabe slonce.Ruszamy pod gorke do Drogi Tartacznej i po niej do niebieskiego szlaku. Kolo zrodla Adama lyczek wody zrodlanej na wzmocnienie i dalej przez Drwale do Zielonej Budki. Tu skrecamy w kierunku Smreka .Na pierwszym skrzyzowaniu odbijamy w lewo obok zbiornika retencyjnego i podazamy droga dalej do spotkania z zoltym szlakiem. Po nim idziemy ponownie w kierunku Smreka az do pasa granicznego .Na 69 slupku odbijamy w dol do Izery i przez zarosla dochodzimy do starszego lasku ( 20-30 lat). Prowadzi GPS - w miejscu gdzie GPS wskazuje odleglosc od celu 0 metrow krzyzy nie ma.Rozdzielamy sie gwiazdziscie i szukamy po krzakach. Po chwili Marta wydaje triumfalny okrzyk. Cel zostal osiagniety. Robimy zdjecia i przerwe sniadaniowa. Buleczka z serem i herbata z rumem wienczy dzielo. Poniewaz grupa jest w dobrej formie idziemy dalej lesnym duktem po czeskiej stronie i dochodzimy do szlaku "nebesky zebrzik". Ta mylaca nazwa oznacza schody do nieba - ale kolor tez jest niebieski.Wejscie jest ostre,po gradiencie ale za to szybkie. Przechodzimy obok tyraliery gosci z bronia ale oni poluja na rogacze - do mnie nie strzelali. To dobra informacja.
Na Smreku zmiana pogody. Slonko sie schowalo w geste chmury, wieje zimny wiatr. Pijemy kubek herbaty goralskiej ( za zdobycie szczytu) i schodzimy szybkim krokiem przez Lacznik do schroniska na Stogu. Posilamy sie plackami po wegiersku i wzmocnieni ruszymy czerwonym w dol do domu. Na miejscu jestesmy o 17,30 po osmiu godzinach od startu. Fajna dniowka pelna wrazen . Cele zostaly zrealizowane i niech tak bedzie w calym 2016 roku.
W niedziele ruszamy odkrycie globorza na Tloczynie. Startujemy z Marty na rowerach i po 20 km mijajac Plokowy Mostek, Rozdroze Izerskie i dawne schronisko Rudolfshuette docieramy pod szczyt Tloczyny. Zamykamy rowery w krzakach i pieszo zdobywamy szczyt. Na goloborzu kamien na kamieniu. Roztacza sie piekny widok na Pogorze Izerskie. Ruszamy znow na rowerach do domu po pln stronie Kamienickiego Grzbietu. Mijajmy calkowicie wyschniete Wolframowe Zrodlo i po 15 km dookola Sepiej Gory docieramy do domu.
W sobotnie przedpoludnie - przy pieknej ,wrzesniowej pogodzie, ekipa Villa Marta wyruszyla na poszukiwanie izerskich skarbow czyli krysztalow gorskich. Dojechalismy samochodem na Rozdroze Izerskie i stad pieszo ruszylismy w kierunku kamieniolomow na Izerskich Garbach. Z parkingu prosto i tu niespodzianka - po ca 100 m po lewej stronie widac slupek kamienny z data 1890. ?? - sprobojemy wyjasnic historie tego slupka na najblizszej prelekcji u pani Magdy Olszewskiej.Na skrzyzowaniu skrecamy w lewo i szukamy sciezki wydeptanej przez zbieraczy jagod. Latwo ja znajdujemy i ona prowadzi nas ostro pod gore . Las sie konczy i zaczynaja sie jagodziny - tu konczy sie tez sciezka ale kopalnia jest juz widoczna.Przechodzimy lake, potem halde i wchodzimy do wyrobiska. Posuwamy sie drugim poziomem w kierunku przodka. Zyla kwarcu jest doskonale widoczna. Kryszataly mozna znalezc po lewej stronie zyly kwarcowej ,grzebiac w zwietrzelinie. Zadne narzedzia nie sa potrzebna. Krysztaly roznej wielkosci - do kilku centymetrow - leza nawet na powierzchni osuwiska.
Nazbieralismy male wiaderko i na tym konczymy.Wg opisu beda nam w domu pochlanialy zla energie. Jesli sie uda sprobojemy je oszlifowac i wtedy je zaprezentujemy.
Poniewaz jest piekna pogoda wydluzamy droge powrotna o schronisko na Wysokim Kamieniu. Posilamy sie bigosem i szarlotka a potem podziwiamy widoki. Super panorama Szklarskiej Poreby oraz gor od Sniezki do Smreka.
Upal 28 C. Startujemy spod pensjonatu ca 9,00. Podpychamy rowery pod droge tartaczna i krecimy przez agrafke do Drwali.
Nastepnie zjazd do Izery i w lewo przez lake do Chatki Gorzystow, stamtad wzdluz Izery do Orla. Krotkie zwiedzanie schroniska i jedziemy dalej na Dzial Izerski. Fajny asfalt wiec idzie niezle, stad zjazd do granicy i przez PKP Harrachov dojezdzamy do browaru Nowosad, gdzie w budynku starej huty szkla odbywa sie produkcja piwa i szkla. Na miejscu degustujemy wyroby jasne i ciemne - ten ostatni powtarzamy i tak wzmocnieni ruszamy do wodospadu. Przejezdzamy glowna ulica wzdluz pensjonatow - zycie az kipi. Przy Mumlavskiej Boudzie zamykamy rowery i schodzimy do rzeki. Ludzi jak w Sopocie przy molo. Potok tworzy kaskade kilku progow i zaglebien. Mozna sie w nich wykapac jak w wielkich wannach a na progach uprawiac canyoning. Odswiezeni susuymy sie w sloncu. Poniewaz zaczyna grzmiec ruszymy w dalszy droge do Jakuszyc. Po przejechaniu 1 km zaczyna lac - wracac nie ma co, na schowanie sie jest za pozno. Krecimy wiec dalej do asfaltu i potem do Jakuszyc pod gore. Na szczescie grzmoty oddalaja sie od nas na pn w kierunku Jeleniej Gory. Jest mokro ale cieplo wiec nie narzekamy. W Jakuszycach jest juz po burzy, skrecamy na dolny dukt i poprzez Cicha Rownie dojezdzamy do Jagniecego Jaru. Stamtad juz prosto do Drwali i szalenczy zjazd do Villa Marta.
Sezon zimowy 2014/2015 uwazamy za otwarty. Na dzien dobry krotki sprint na Polane .Trasa pieknie przetarta skuterem snieznym i jeepem ze schroniska Chatka. Koleiny podmarzly i dalo sie pieknie jechac, szczegolnie na zjazdach.
W czwartek jezdzilismy na rowerach, w piatek piesza wycieczka a w sobote spacer narciarski w pieknych okolicznosciach przyrody - aura jest zmienna. Trzymamy kciuki za zime - niech wytrzyma z nami do marca.
Strona 1 z 3