wyprawa na ruskie krzyze

DSC 0067DSC 0065DSC 0064DSC 0063DSC 0062DSC 0061DSC 0297DSC 0059W sobote 9 stycznia 2016 druzyna Villa Marta podjela kolejne zadanie. Celem jest odnalezienie miejsca na Izerskich Torfowiskach, gdzie w 1813, podczas wojen napoleonskich, utonal w bagnie dwuosobowy patrol kozacki. Miejsce to jest oznaczone drewnianym krzyzem z mosiezna tabliczka.Polozone jest po czeskiej stronie granicy, nad rzeka Izera, w jej gornym biegu, tuz przed granica z rezerwatem scislym. Probowalismy znalezc te krzyze latem w skladzie dwuosobowym ale bez powodzenia   - opis dojscia byl sprzed kilku lat. W miedzyczasie las urosl, punktow charakterystycznych brak.Dzis jestesmy wieksza grupa, mamy zdjecia z satelity oraz namiar GPS. W razie problemow pojdziemy tyraliera i musi sie znalezc.

Pogoda sprzyja. Lekki mroz, bezwietrznie, slabe slonce.Ruszamy pod gorke do Drogi Tartacznej i po niej do niebieskiego szlaku. Kolo zrodla Adama lyczek wody zrodlanej na wzmocnienie i dalej przez Drwale do Zielonej Budki. Tu skrecamy w kierunku Smreka .Na pierwszym skrzyzowaniu odbijamy w lewo obok zbiornika retencyjnego i podazamy droga dalej do spotkania z zoltym szlakiem. Po nim idziemy ponownie w kierunku Smreka az do pasa granicznego .Na 69 slupku odbijamy w dol do Izery i przez zarosla dochodzimy do starszego lasku ( 20-30 lat). Prowadzi GPS - w miejscu gdzie GPS wskazuje odleglosc od celu 0 metrow krzyzy nie ma.Rozdzielamy sie gwiazdziscie i szukamy po krzakach. Po chwili Marta wydaje triumfalny okrzyk. Cel zostal osiagniety. Robimy zdjecia i przerwe sniadaniowa. Buleczka z serem i herbata z rumem wienczy dzielo. Poniewaz grupa jest w dobrej formie idziemy dalej lesnym duktem po czeskiej stronie i dochodzimy do szlaku "nebesky zebrzik". Ta mylaca nazwa oznacza schody do nieba - ale kolor tez jest niebieski.Wejscie jest ostre,po gradiencie ale za to szybkie. Przechodzimy obok tyraliery gosci z bronia ale oni poluja na rogacze  - do mnie nie strzelali. To dobra informacja.

Na Smreku zmiana pogody. Slonko sie schowalo w geste chmury, wieje zimny wiatr. Pijemy kubek herbaty goralskiej ( za zdobycie szczytu) i schodzimy szybkim krokiem przez Lacznik do schroniska na Stogu. Posilamy sie plackami po wegiersku i wzmocnieni ruszymy czerwonym w dol do domu. Na miejscu jestesmy o 17,30 po osmiu godzinach od startu. Fajna dniowka pelna wrazen . Cele zostaly zrealizowane i niech tak bedzie w calym 2016 roku.